poniedziałek, 14 października 2013

Yogyakarta - Cemorolawang w pobliżu wulkanu Bromo (Jawa Wschodnia) 15.10

Pobudka o 7mej. W końcu można było pospać aż 7 godzin. Przed wyjazdem konczylismy pakowanie, O 8mej przyjechał po nas przewodnik i zabral nas klimatyzowanym  minivanem w okolice wulkanu Bromo. To prawdziwy dla nas luksus. Podroz trwała 12 godzin, ale byla bardzo malownicza. Jechalismy przez przepiekne tereny gorskie i wiejskie. Widzielismy rzeznikow czyszczacych wypatroszone wnetrzosci kozy, kobiety pracujace na plantacji truskawek. Po drodze w pobliżu szlaku na wulkan Lawu zatrzymaliśmy sie na pieczonego królika z ryżem i kawe. Królik (lokalny przysmak w tym regionie jawy) nadziany na drewniane paleczki w sosie ostro - słodkim smakowal wysmienicie.  Do tego dostalismy świeżutkie truskawki z pobliskich plantacji. Milo sobie przypomniec ich smak w pazdzierniku:) okolo 13tej zatrzymalismy sie w Mejayan restauracji na lunch. Fanta smakuje tutaj jak oranzada w polsce w latach 80tych typowa landrynka. Przy restauracji znajdowal sie sklepik spożywczy, w ktorym sprzedawali benzyne w butelkach:) po 15tej jeszcze jedna kawa w Jombang, przy okazji ktorej zarezerwowalismy nocleg i nurkowania w Kokak Diving Center w Pemuteran na Bali.   Dzisiaj rowniez pojawila sie okazja do gwiazdorzenia. Jedni robili zdjecia z ukrycia, a odwazniejsi prosili o zdjecia  w parach:)  Przejezdzalismy rowniez przez miejscowosc o znajomo brzmiacej nazwie Sukabura, ktora wywolala u nas duzo smiechu. Przewodnik wytlumaczyl nam ze suka znaczy lubiec po indonezyjsku. I tak sie zaczela lekcja indenezyjskigo i jawajskigo. Saya suka kamu oznacza lubie Ciebie, natomiast koń po jawajsku oznacza Ty, natomiast sama oznacza taki sam. O 8mej bylismy juz na miejscu, zjedlismy kolacje i przgotowlismy sie do wejscia na wulkan Bromo. Start jutro o 3 rano.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz