poniedziałek, 28 października 2013

Kanawa Island 25.10.

Wstalismy o 7mej. Po sniadaniu wybralismy sie na snorkrling na pobliska rafe. Byl akurat odplyw wiec mielismy problem z droga powrotna. Doslownie szorowalismy cialem o rafe przeciskajac sie do brzegu. Droga powrotna zajela nam sporo czasu. Zaraz po powrocie poszlismy na lunch. Zamowilismy grilowana rybe. Jednak po godzinie czekania zalowalismy tego  wyboru. Nie mniej jednak ryba byla pyszna. Po obiedzie przyszedl czas na pierwsze nurkowanie. Po krotkiej odprawie w centrum nurkowym,  zaladowalismy sie ze sprzetem nurkowym i poplynelismy na dead man reef. Zeszlismy na 23 m. Wizura slabiutka i silne prady. Pewnie stad nazwa miejsca nurkowego. Miejsce nie zrobilo duzego wrazenia ani pod katem raf ani ryb. Nowosc, ktora tutaj zobaczylismy to jeden okaz zolwia. Wymeczeni nurkowaniem pod prad szybko wrocilismy na lodke, na krora musielismy sie wciagnac, bo nie bylo drabiny. Do tego wszystkiego spadl deszcz, pierwszy o 6 miesiecy. Wkoncu upragniony czas na odpoczynek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz