poniedziałek, 21 października 2013

Ubud - Sanur - Medahan - Lebih - Ubud (Bali) 22.10

Dzisiaj znowu przywitalo nas slonce. Jak zwykle rano na tarasie przed naszym domkiem przygotowany serwis kawowy. Po otwarciu drzwi wlascicielka zapytala sie czy przygotowac sniadanie. Raj:) Po sniadaniu czas na przejazdzke motorowa. Tym razem na sloneczne  poludnie wyspy do Sanur. Po godzinie minelismy znak Sanur Beach, ktory oznaczal ze jestesmy na miejscu. Dzisiaj moglismy sobie pozwolic na wieksze predkosci nawet 90 km/h jadac tutejsza autostrada. W Sanur plaza z bialym piaskiem jedna z niewielu, piekne slonce i fale z serferami na horyzoncie, a jeszcze dalej widok na wyspe Nusa Penida. Do kompletu brakowalo lezaka z parasolem i  kokosa. Zyczenie udalo sie spelnic za jedyne 4 dolary na osobe.  Pani z baru pomodlila sie nawet przed naszymi lezakami. Milo sobie w koncu odpoczac i nigdzie nie gonic. Czysty relaks. Po plazy postanowilismy dalej pozwiedzac okolice. Pojechalismy wzdluz wybrzeza na wschod. Po drodze zatrzymal mnie policjat na motorze i wlepil mandat za brak kasku. Straszyl sadem, ale zadowolil sie gotowka. Dojechalismy do krzyzowki prowadzacej do Medahan i skrecilismy na plaze. Zastalismy tam przeoiekna choc opuszczona swiatynie, ktorej wejscia pilnowal olbrzymi ptak wpatrujacy sie w morze.  Zaraz przed swiatynia znajdowaly sie schody prowadzace do morza z duzymi glazami po obu stronach. Po nacieszeniu oczu pojechalsmy dalej na wschod do Lebih. Jednak tutaj poza koniecznoscia wykupienia biletu i kilkoma kokorowymi lodkami nic ciekawego nie zobaczyliśmy. Juz mielismy cos przekasic w tamtejszej restauracji, ale skutecznie zniechecil do jedzenia kelner. Po pierwsze dlatego ze udawal ze nic nie rozumie, a po drugie ze z klienta na klienta cena rosla o 50%.  Zwrocilismy mu uwage ze podwyzsza ceny, a on sie usmiechnal i powiedzial wiem. Ruszylismy w podroz powrotna do Ubud. GSP w jednym reku, druga reka na manetce gazu i do przodu. Po godzinie bylismy w Ubud. Zrobilismy w sumie niecale 70 km. Ogolnie drogi na Bali sa bardzo slabo oznakowane. Bez gpsa lub biezacego podpytywania trudno tutaj trafic do celu. W Ubud jeszcze wpadlismy do naszej ulubionej restauracji dla miejscowych, zjedlismy ryz z warzywami i miesem i pojechalismy do naszeho secret garden. Jutro wyjezdzamy do bardzo turystycznego miasta Kuta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz